Ten wyjątkowy i prawdopodobnie najtrudniejszy koncert w karierze zespołu, zapowiedział ze sceny wielki sympatyk formacji – dziennikarz Piotr Stelmach. Publiczność nie zawiodła i niezwykle ciepło przyjęła mysłowicką kapelę i jej nowego członka. Zgromadzeni razem z Kowalonkiem odśpiewali przeboje formacji, wliczając w to obowiązkowe „Długość dźwięku samotności” czy „Mieć czy być”.
Członkowie Myslovitz zdobyli się także na piękny gest w stronę starego frontmana – Artura Rojka. Poprosili ze sceny o odśpiewanie mu sto lat, z okazji 40. urodzin, które będzie obchodził już 6 maja. Jemu także dedykowali niezwykle emocjonalnie odśpiewane przez Michała „Good Day My Angel”.
Kto nie miał okazji być we Wrocławiu, może zobaczyć następny koncert nowego wcielenia Myslovitz już 17 maja w Krakowie. Pełna rozpiska występów kapeli
Z Rojkiem w składzie grupa wydała osiem albumów, z których ostatni, „Nieważne jak wysoko jesteśmy…” w maju 2011 roku. Nowego krążka nagranego już z Kowalonkiem należy spodziewać się jesienią.