Myślisz Summer, słyszysz „Hot Stuff”, I feel love” i „Love to Love You Baby” – pisali o niej przez lata krytycy. Naprawdę nazywała się LaDonna Adrian Gaines i daleko jej było do statusu gwiazdy kilku przebojów.
Summer miała na koncie pięć statuetek Grammy i przez całe lata 70. okupowała listy takimi hitami, jak „Last Dance”, „Bad Girls” czy „Hot Stuff”.
Nieźle radziła sobie też w następnej dekadzie. To z tego okresu pochodzą takie kawałki, jak „She Works Hard for the Money” czy „This Time I Know It’s for Real”.
Nie rezygnowała z kariery muzycznej niemal aż do śmierci. Amerykański portal TMZ napisał, że Summer cały czas pracowała nad swoim nowym albumem, na którym miały się znaleźć standardy disco i za wszelką cenę próbowała zachować w tajemnicy stadium swojej choroby. Ostatni album – „Crayons” – wydała w 2008 r.
Amerykańska wokalistka zainspirowała całą rzeszę artystów. Do fascynacji jej twórczością przyznawali się tacy wykonawcy, jak Peaches , Hercules and Love Affair czy Joss Stone. Nie brakowało jej też fanów nad Wisłą.