Magda Gessler o wakacjach: Zrobiłam awanturę i wyjechałam! [POSŁUCHAJ] » Złote Przeboje - radio, muzyka, wiadomości, quizy
Strona Główna > Magda Gessler o wakacjach: Zrobiłam awanturę i wyjechałam! [POSŁUCHAJ]

Magda Gessler o wakacjach: Zrobiłam awanturę i wyjechałam! [POSŁUCHAJ]

Magda Gessler opowiedziała o swoich letnich wspomnieniach w programie Odety Moro „Wakacje mojego życia”.

Magda Gessler opowiedziała o swoich letnich wspomnieniach w programie Odety Moro „Wakacje mojego życia”.

Odeta Moro: Tak się zastanawiam, czy Magda Gessler kiedykolwiek jeździła na kolonie, obozy, jadła chleb z pasztetem albo piekła ziemniaki w ognisku?

Magda Gessler: Byłam na obozie harcerskim, gdzie musiałam być kucharką. I byłam tam wtedy, gdy kończyłam 18 lat. To był mój drugi obóz harcerski. Pierwszy był kiedy miałam lat czternaście, kończyłam ósmą klasę i zdawałam do liceum – to było nad jeziorem Białym, obok Mrągowa. Niezapomniany obóz. Bardzo, bardzo anarchistyczny, ponieważ prowadzony przez profesorkę od chemii, która sprowadziła (w tych czasach!) księży na ogniska. I były to już dyskusje filozoficzne na temat religii, istnienia, życia, systemu politycznego. W tym wieku byliśmy już świadomi i bardzo rozwinięci przez jej inicjatywę i również moje życie – bardzo kolorowe. W tym wieku w zasadzie zaliczyłam już kawał świata. Moja świadomość była ogromna i to był bardzo ciekawy obóz harcerski, gdzie zwiedziłam Świętą Lipkę i spałam na sianie w klasztorze z całą masą księży, którym tłumaczyłam i opowiadałam o całej istocie zjawiska komunizmu kubańskiego. Czy mi się podobało, czy nie, jak ja to widzę. Zadawali mi mnóstwo pytań, to było bardzo ciekawe.

No i oczywiście pierwsza kolonia, kiedy miałam lat siedem, z której wyrzucono mnie po trzech dniach, bo tak mi się nie podobało i nie wiedziałam co zrobić… I powiedziałam tak konkretne i wulgarne zdanie, że wyleciałam z hukiem – z czego się bardzo cieszyłam. Poproszono moich rodziców i nareszcie nie byłam na koloniach, które wcale mi się nie podobały! Mieszkało się okropnie i nie było co jeść. A miejsce było urocze, bo to był Czorsztyn.

O.M.: Pamiętam z wakacji, że zazwyczaj pisałam listy, bo nie było smsów czy telefonów – do rodziców. Z różnymi problemami. Były takie emocje, głównie kojarzone do tej pory przeze mnie negatywnie – czyli ten moment, kiedy otwierałam portfel, a tam nie było nic. I trzeba było kraść sąsiadowi zza płotu ziemniaki żeby móc je wrzucić do ogniska i coś zjeść wieczorem. Zdarzały ci się podobne historie czy zawsze starczało, bo racjonalizm…

M.G. Zawsze prosiliśmy moją babcię o pieniądze. Zawsze było za mało i zawsze mi się kończyły. I też był szaber, czyli chodziliśmy na truskawki, ziemniaki, owoce – też się to zdarzało.

O.M.: Cokolwiek było u sąsiada, prawda?

M.G.: Cokolwiek było niedaleko. Ale czasami prosiliśmy po prostu.

O.M.: Chciałabym zobaczyć taką Magdę Gessler, która – może nie z gitarą – ale śpiewa. Czy takie sceny rzeczywiście kiedyś miały miejsce?

M.G.: Nie, nie, błagam! Ja tańczyłam przy ognisku, bardzo często, ale nigdy nie śpiewałam. Ja jestem bardzo rytmiczna, ale nie zapamiętuję melodii – mam jednak „słoniowe ucho”. Jeśli chodzi o taniec – to jest moja pasja. Jeśli chodzi o śpiew – to może lepiej… byśmy porozmawiały?

Całą rozmowę Odety Moro z Magdą Gessler znajdziecie poniżej: