Muzyka i kiczowaty horror, czyli Halloween » Złote Przeboje - radio, muzyka, wiadomości, quizy
Strona Główna > Muzyka i kiczowaty horror, czyli Halloween

Muzyka i kiczowaty horror, czyli Halloween

Przełom października i listopada to czas na refleksję nad życiem i czytanie „Dziadów” Mickiewicza, ale i okres dość niepokojący, w którym, podobno, dzieją się dziwne rzeczy natury… no, nadnaturalnej. Unoszącą się nad światem atmosferę grozy i tajemniczości najlepiej rozbroić, serwując sobie wątpliwej jakości horror, pamiętając, że niskobudżetowe kino grozy ma swój ekwiwalent w muzyce rozrywkowej! Kinomanom lubiącym strach w potrawce z kiczu i czarnego humoru polecamy wczesne dokonania Sama Raimiego i Petera Jacksona, melomanom – poniższą listę.

Przełom października i listopada to czas na refleksję nad życiem i czytanie „Dziadów” Mickiewicza, ale i okres dość niepokojący, w którym, podobno, dzieją się dziwne rzeczy natury… no, nadnaturalnej. Unoszącą się nad światem atmosferę grozy i tajemniczości najlepiej rozbroić, serwując sobie wątpliwej jakości horror, pamiętając, że niskobudżetowe kino grozy ma swój ekwiwalent w muzyce rozrywkowej! Kinomanom lubiącym strach w potrawce z kiczu i czarnego humoru polecamy wczesne dokonania Sama Raimiego i Petera Jacksona, melomanom – poniższą listę.

Któż inny mógł zacząć zestawienie, jeśli nie „Książe Pi***ej Ciemności” ? Rozpoczynający karierę jako (awokalny) wokalista Black Sabbath, rozsławiony przez „incydent z nietoperzem” , parę lat temu w roli głowy rodziny Osbourne’ów wytyczył nowy kurs stacji MTV , która zaczęła kręcić jeden realitty show za drugim. Ozzy i jego koledzy z Black Sabbath wprowadzili do muzyki popularnej temat okultyzmu i nastrój grozy, towarzyszące ich twórczości już od pierwszej minuty debiutanckiej płyty. Podobnie jak dziesiątki rockowych zespołów posądzani byli o konszachty z siłami nieczystymi, czemu równie systematycznie zaprzeczali, jak i dawali kolejne powody do podejrzeń prowokacyjnymi tekstami piosenek, okładkami płyt, wyglądem i teledyskami.

Klip do tytułowej piosenki z trzeciej solowej płyty Ozzyego zawiera przynajmniej parę horrorowych toposów (takich jak szalony naukowiec, „włochate coś” , czy zakład dla obłąkanych ) uroczo ukazanych w kiczowatej scenografii zadymionego studia.

Bez wątpienia drugim z ojców muzycznej makabreski jest rówieśnik Ozzy’ego – Alice Cooper . Trzeba oddać temu ekscentrycznemu artyście w charakterystycznym makijażu i czarnym cylindrze , że włączając do swoich scenicznych koncertów klasyczne horrorowe elementy takie jak gilotyna i krzesła elektryczne poszedł krok dalej niż muzycy Black Sabbath. W przeciwieństwie do nieco statycznego Osbourne’a zadbał o teatralizację koncertu rockowego i tworzył prawdziwe spektakle pokroju „Welcome to my Nightmare” na podstawie słynnego concept albumu z 1975 roku.

W latach ’80 Cooper nie po raz pierwszy dał wyraz swojej fascynacji filmami grozy, nagrywając utwór do szóstej (sic!) części jednego z kultowych slasherów „Piątku Trzynastego”. Teledysk łączył typową dla Coopera stylistykę , fragmenty filmu, dograne sceny z aktorami i – oczywiście – klasyczną postać Jasona, mordercy skrywającego się za hokejową maską .

Dowodzona przez Stevego Harrisa brytyjska formacja Iron Maiden , nie wiedzieć czemu, jest dziwnie konsekwentna jeśli chodzi o wydawanie kiczowatych teledysków . Czerpiąca w swojej twórczości zarówno z historii, jak i z popkultury wielokrotnie nawiązywała do filmów i książek grozy. Nie powinno to dziwić, skoro jej najbardziej rozpoznawalnym „członkiem” jest widniejąca na okładkach dziesiątek albumów i singli „maskotka” o imieniu Eddie , występująca przeważnie jako zombie , lub bliżej niezidentyfikowany demoniczny stwór .

Teledysk do utworu „Number of the beast” , to chyba najlepszy hołd muzyków Żelaznej Dziewicy dla horrorów i ciekawostka dla kinomanów, którzy mogą wychwycić w nim przebitki z paru klasycznych filmów.

Fakt, setki metalowych muzyków nawiązują do horrorów, niektórzy nawet takowe produkują (vide Cradle of Filth), jednak nikt chyba nie rozwinął tak swoich muzycznych opowieści jak Duńczyk ukrywający się pod pseudonimem King Diamond . Ten śpiewający falsetem wokalista ma na swoim koncie parę concept albumów zawierających rozwinięte historie przeklętych domów, cmentarzy, wyznawców voodoo itp.

Mistrz Diamond, niejednokrotnie balansując między atmosferą kiczu i grozy, realizuje swoją własną wersję horroru muzycznego, którego próbkę może przedstawić teledysk promujący płytę „Them” traktującą o pewnej piekielnej staruszce…

Fiński zespół to niby nic nowego , bo przecież muzycy przebierają się od lat, nierzadko dokonując niemałych starań, by wyglądać gorzej niż w rzeczywistości. Jednak wydaje się, że swoimi rozbudowanymi „demonicznymi” strojami muzycy Lordi przesunęli granicę kiczu i absurdu … co nie przeszkodziło wygrać im konkursu Eurowizji.

Oni nie inspirują się kiepskim filmem grozy, są z niego żywcem (?) wyjęci !

Na zakończenie ktoś spoza metalowego świadka, czyli sam Król Popu . Teledysk do utworu „Thriller”, a właściwie krótkometrażowy film o tym tytule, to małe arcydzieło i absolutny klasyk . Zadymiony cmentarz, zwroty akcji, tańczący zombie, którzy nie śnili się nawet George’owi A. Romero i złowróżbna stylizacja Michaela Jacksona na bladolicego umarlaka, którego dziś przypomina i bez charakteryzacji…

Jeśli oryginalna wersja nie zjeży Wam włosów na karku, to dostępna tu i ówdzie