Sztuka rządzi się swoimi prawami, ale bez przesady. We Frankfurcie nad Menem zabrano się za czytanie groteski „Moskwa-Pietuszki”. Jako że autor dzieła z 1970 roku za kołnierz nie wylewał, aktorzy postanowili pójść jego śladem i na scenie raczyli się wódką. Skończyło się na tym, że aktorzy potykali się, język im się plątał, a jeden zasłabł i wylądował w szpitalu z objawami zatrucia alkoholem.
Nic dziwnego, skoro hasłem przewodnik było „czytamy ten wspaniały tekst i napijmy się” . Dyrektor teatru, Oliver Reese, tłumaczył później, że miał to być „autoeksperyment”, a aktor zasłabł, bo w ostatniej chwili musiał kogoś zastąpić i nic wcześniej nie jadł.
Żeby było ciekawiej i sprawiedliwie, widzowie również zostali uraczeni wódką. Założę się, że już polecili spektakl znajomym…