Pragnę pisać "ku pokrzepieniu serc". Rozmowa z Katarzyną Janus » Złote Przeboje - radio, muzyka, wiadomości, quizy
Strona Główna > Pragnę pisać „ku pokrzepieniu serc”. Rozmowa z Katarzyną Janus

Pragnę pisać „ku pokrzepieniu serc”. Rozmowa z Katarzyną Janus

Zachęcamy Was do przeczytania fragmentu rozmowy Justyny Chaber z autorką książki „Dom pełen miłości” Wydawnictwa Filia.

Zachęcamy Was do przeczytania fragmentu rozmowy Justyny Chaber z autorką książki „Dom pełen miłości” Wydawnictwa Filia.

Akcja twojej poprzedniej książki również rozgrywa się na Mazurach. Czy to seria? A co ważniejsze, czy można te powieści czytać oddzielnie?

Katarzyna Janus: Poprzednią wydaną książką jest „Błękitny dom nad jeziorem” i rzeczywiście, miejsce akcji nie jest tu przypadkowe. Jest to trylogia, której fabuła rozgrywa się głównie na Mazurach, a wszystkie trzy powieści łączy pensjonat o nazwie Błękitny Dom. W pierwszej części główną bohaterką jest Antonina, czyli zwyczajnie Tosia, bibliotekarka , marzycielka, idealistka, właścicielka grubego kota Baltazara, która to niespodziewanie dziedziczy po dalekiej krewnej stary dom na Mazurach. Natomiast trzecia cześć, którą właśnie kończę pisać, będzie miała tytuł „Dom pełen miłości” i ukaże się prawdopodobnie w czerwcu (premiera odbyła się 16.06.2021 roku – przyp. red.). Jej bohaterką jest trzecia z przyjaciółek – Zosia. Pomimo, że jest to seria i wszystkie trzy przyjaciółki pojawiają się w każdej z powieści, z powodzeniem można je czytać oddzielnie.

W jednej z rozmów powiedziałaś, że każda książka jest dobra, a jej wartość zależy od upodobań czytelnika. Na jakie potrzeby odpowiada twoja twórczość? Co najczęściej doceniają czytelniczki?

Kiedy zaczynałam pisać moją pierwszą powieść założyłam sobie, że moje książki będą na tyle lekkie w czytaniu, aby pozwoliły nam, zmęczonym i zagonionym kobietom chociaż na chwilę oderwać się od często trudnej rzeczywistości. Z drugiej strony też nie chciałam, aby były to takie zupełnie banalne czytadła. Dlatego oczywiście oprócz miłości, często odrobiny sensacji czy nawet wątków kryminalnych staram się w nich przemycić również nieco poważniejszych problemów. I tak można w nich znaleźć wątek niepełnosprawności, przemocy w rodzinie, alkoholizmu czy też jakichś poważniejszych chorób, na przykład depresji, guza mózgu czy też utraty pamięci. Jednak nie skupiam się na wielkich problemach, bo te powieści byłyby zbyt przygnębiające, zbyt smutne, a ja przecież pragnę pisać „ku pokrzepieniu serc” naszych – niewieścich, ale nie tylko. Wiem, że mężczyźni również sięgają po moje książki, za co jestem im podwójnie wdzięczna. Często mogą w nich znaleźć receptę, jak z nami – kobietami – postępować. A to, co czytelniczki doceniają, to chyba optymistyczne zakończenia. Bo kiedy czytamy o pozytywnym zakończeniu czyichś problemów, to mamy nadzieję, że może i z naszymi tak się stanie.

No właśnie, czytelniczki. Piszesz dla kobiet i o kobietach. Też masz wrażenie, że stajemy się coraz bardziej wymagającymi odbiorcami?

Myślę, że obecnie na rynku jest tak szeroki wybór książek, tak wiele gatunków literackich, że każda z nas znajdzie coś dla siebie. Jeżeli komuś nie spodoba się jakaś pozycja czy też nie lubi stylu pisania danego autora, ma w zamian tak wiele tytułów, że naprawdę jest w czym wybierać. Kiedyś zasłyszałam taką opinię, że w dzisiejszych czasach nie jest trudno wydać książkę, znacznie trudniej jest ją sprzedać, a piszących (szczególnie) kobiet jest więcej niż czytających mężczyzn. To ostatnie oczywiście z przymrużeniem oka, ale coś z prawdy w tym jest. Kiedy wchodzę do księgarni czy przeglądam oferty księgarni internetowych, tak wiele jest nazwisk zupełnie mi nieznanych autorów, tak wiele nowych tytułów, że aż trudno uwierzyć.

Media społecznościowe umożliwiają nam szybki kontakt, choć nie zastąpią atmosfery spotkań w cztery oczy. Doceniasz ich rolę jako pisarka?

Uwielbiam spotkania autorskie i nic ich nie zastąpi, ale cóż, takie mamy czasy i musimy się cieszyć tym, co mamy. Oczywiście, media społecznościowe umożliwiają nam kontakty miedzy sobą, ale powiedziałabym, że jest to tylko namiastka tego, co mogłoby być w rzeczywistym świecie. Jednak dobre i to. Bardzo lubię czytać komentarze pod moimi postami, ale największą radość sprawiają mi wiadomości przesyłane mi w Messengerze, kiedy któraś z czytelniczek po przeczytaniu mojej książki zechce podzielić się ze mną opinią. I kiedy czytam, że są to panie z różnych części Polski, myślę sobie: jakie to wspaniałe, że moja powieść dotarła aż tak daleko, że kogoś wzruszyła, dała do myślenia, a może nawet podpowiedziała rozwiązanie jakiegoś życiowego problemu. Nie raz łezka zakręciła mi się w oku, kiedy czytałam miłe dla mnie słowa. To jest fantastyczne, dodaje mi siły i ochoty do dalszego pisania. Czuję wówczas, że to ma sens.

„Dom pełen miłości”, Katarzyna Janus, premiera 16.06.2021

Zanurz się w pięknej opowieści o poszukiwaniu szczęścia i o uroczym mazurskim domu, który swoim mieszkańcom daje nadzieję i wytchnienie.

Zosia szuka miłości i akceptacji w ramionach przygodnie poznanych mężczyzn. W wolnym czasie w pięknym, mazurskim domu, oddaje się swojej pasji, jaką jest gotowanie. Wygrywa nawet konkurs kulinarny.

W zmaganiach towarzyszą jej trzej mężczyźni; Alex, młody Grek, w którego życiu odegra wielką rolę, przystojny Jan, sporo od niej starszy mężczyzna po przejściach, oraz Tomasz, chłopak, którego kiedyś porzuciła.

Które uczucie okaże się najsilniejsze? Czy Zosia wreszcie odnajdzie miłość?