Jak reagujecie na słowo legenda?
Patricia Kelly: Legenda? Wcale się tak nie czuję. Czuje się normalnie…
John Kelly: A ja powoli zaczynam się czuć jak legenda… To trochę zwariowane i dziwne, ponieważ to fakt. To już 42 lata historii zespołu Kelly Family. W swojej historii mieliśmy trzy duże wzloty, ten w latach 90. był największy. Ale dla zespołu to dziwne… dziwne istnieć tyle lat. Więc słowo legenda trochę do nas pasuje. Ale z drugiej strony. wciąż jestem młody i nie czuje się tak – brzmi to dziwnie. Nie czuję tego.
Ostatnio graliście w Polsce wiele lat temu. Co powiedzielibyście polskim fanom?
P.K.: Po pierwsze… Jesteśmy bardzo wdzięczni, że wciąż mamy polskich fanów. Nie byliśmy tu od bardzo dawna, muszę przyznać. Byliśmy zajęci przez ten czas. Ale to właśnie Polska zawsze była miejscem, gdzie mieliśmy najwięcej fanów. Na dodatek polscy fani są bardzo emocjonalni, są jakby to powiedzieć… bardzo irlandzcy. Wyrażają to, co czują. Krzyczą, śmieją się. W Irlandii też jesteśmy tacy emocjonalni. Jesteśmy wdzięczni, że wciąż są ludzie, którzy nas znają, którzy przyjdą na nasz koncert. Nie możemy się doczekać występu, ponieważ są tak otwarte, tak emocjonalne. Zamierzamy dać z siebie wszystko, co mamy. Możecie wszystkim powiedzieć, że Kelly Family. że na koncercie podzielimy się ostatnią cząstką naszego serca. Więc jeżeli przyjdziecie, na pewno nie będziecie żałować – to będzie fantastyczne show.
Powiedzcie mi, czy Polscy fani różnią się na przykład od amerykańskich?
J.K.: Myślę, że polscy fani – z mojego doświadczenia z lat 90., zapewnią nam to, że na pewno ich nie zapomnimy. Oni są z nami zawsze do końca. Pamiętam polskich fanów jeżdżących za nami z koncertu na koncert, aż do końca trasy koncertowej w drugiej części Europy, do Portugalii. I co ciekawe, nie mieli pieniędzy. Ale po prostu chcieli tam być. Byli na zewnątrz hali, oczywiście wprowadziliśmy ich w tajemnicy. Ale wiedzieliśmy, że nie mają pieniędzy. Koczowali w samochodach, spali w nich. To są rzeczy, których nigdy nie zapomnę. Przychodzili gdzie tylko mogli. Moje wspomnienia związane z polskimi fanami…. byli jak komandosi. Robili rzeczy, których pewnie nikt inny by nie zrobił. Inne nacje nie mają tyle samozaparcia. Zresztą każdy kraj trochę się różni. Ale Polacy mają coś, czego inni nie mają.
Zawsze powiem szczerze zadawałem sobie pytanie, dlaczego niektóre zespoły, jak choćby Scorpions wracają na scenę. Dlaczego wraca Kelly Family?
J.K.: Powód, dlaczego wracamy, żeby zagrać ten koncerty? Tak swoją drogą ten powrót jest niesamowity… Powód jest prosty. Proszono nas tyle razy przez facebook, przez internet. Fani nalegali. Dlatego jestem wdzięczny, że możemy wrócić i zagrać te trzy duże koncerty. To dar. Jesteśmy w stanie to zrobić, ponieważ to fani dali nam na to szansę.
Kiedyś zapytałem Roda Stewarta o jego znaki szczególne, powiedział – głos i włosy. Jakie znaki szczególne ma Kelly Family?
P.K.: O… pewnie powiecie, że u nas jest podobnie. Kelly Family przecież przed laty było znane z długich włosów. Johny co prawda obciął włosy. Dlaczego to zrobiłeś?
J.K.: Ciągle wyglądam dobrze…
P.K.: Ja ciągle mam długie włosy.
J.K.: Nie wiem… Długie włosy sprzed lat z pewnością były tym, na co ludzie zwracali uwagę.
P.K.: Wszyscy tracimy włosy i to jest problem… Zwłaszcza?? starsi chłopcy.
P.K.: A tak na poważnie… Zapewne osoby, które nie są naszymi fanami, pierwszą rzeczą jaką widzą to to, że jesteśmy rodziną – włosy, śmieszne ubrania. Ale myślę, że fani widzą to inaczej. Osoby, które kupują nasze płyty i przychodzą na koncerty. Ktoś kiedyś zapytał naszych fanów za co kochają Kelly Family i co zabawne, jedna odpowiedź przeważała – są normalni, są ludźmi. Nie zgrywamy się na wielkie gwiazdy, i myśle, że to dla naszych fanów jest bardzo ważne, że jesteśmy ludźmi. Nikt z nas nie wygląda jak supermodel, niektórzy z nas są grubi, inni chudzi, mali, duzi… wszystko jedno. Jesteśmy bardzo normalni. Nie mamy na swoim koncie liftingów ani operacji plastycznych, tak jak robi to większość gwiazd. Niektórzy wyglądają jak obcy albo inny gatunek. I myślę, że to jedna z najważniejszych cech dla naszych fanów. Że jesteśmy tacy jak oni. Jesteśmy po prostu ludźmi. I tak jak powiedziałam… to jest jedna z najważniejszych rzeczy dla naszych fanów.
Macie jeszcze tremę?
J.K.: Trema? Tak, ciągle się denerwuję przed wyjściem na scenę. Ale dwie pierwsze piosenki – a potem już leci. Byłem zdenerwowany na trzech pierwszych koncertach, ale po pierwszych dwóch minutach wszystko minęło. Publiczność jest dla nas teraz łaskawsza, myślę, że teraz jest nam łatwiej niż przed laty. Ponieważ wchodzisz do hali, a tam podekscytowanie. Ale to podekscytowanie jest inne niż kiedyś. Teraz to graniczy wdzięcznością, wszyscy to czujemy. Podziękowania za to, że wróciliśmy, że jesteśmy z fanami, a oni są z nami. To trochę jak święto, jestem bardzo podekscytowany tą trasą koncertową. Zamierzam się doskonale bawić, a fani nam to ułatwiają. Tak to osobiście odbieram.