“Znachor” to powieść stworzona przez Tadeusza Dołęgę-Mostowicza w 1937 roku. Początkowo autor napisał ją w formie scenariusza. Przerobił ją do znanej wszystkim formy, kiedy ten odrzucono. Doczekała się jednak kilku ekranizacji. Jednak tylko jedna tak bardzo trafiła do serc widzów. Film Jerzego Hoffmana miał premierę 31 lat temu, a widzowie oglądają go namiętnie do dziś.
Zobacz także: Horror Edyty Górniak. Nie potrafiła wydusić z siebie głosu, interweniował lekarz
„Znachor” Hoffmana rozkochał widzów
Jako pierwszy za adaptację książki Dołęgi-Mostowicza wziął się Michał Waszyński. Co ciekawe, nakręcił on też dwie kolejne części historii. Scenariusz do filmów “Znachor”, “Profesor Wilczur” oraz “Testament profesora Wilczura” napisał sam autor powieści. W głównej roli wystąpił Kazimierz Junosza-Stępowski. Filmy spodobały się widzom, jednak na prawdziwy fenomen trzeba było poczekać do 1982 roku.
Jerzy Hoffman zainteresował się powieścią i postanowił nakręcić kolejną ekranizację. Rolę profesora Wilczura powierzył Jerzemu Bińczyckiemu. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Idealnie odegrał postać lekarza, którego dopadła amnezja. Ten “Znachor” okazał się ogromnym sukcesem. Widzowie pokochali film i uwielbiają go po dziś dzień. Stał się dziełem ponadczasowym i nie wyobrażamy sobie innej wersji tej wyciskającej łzy historii.
Zobacz także: Szczere wyznanie Sochy. Tak czuła się po odejściu Sokołowskiej z „Przyjaciółek”
Czy nowa adaptacja będzie równie dobra?
“Znachor” Jerzego Hoffmana to produkcja kultowa. W momencie premiery obejrzało go w kinach około 5,7 miliona widzów. Stał się też niezwykle kasowym dziełem. Początkowo krytycy traktowali go nieco pobłażliwie. Po latach jednak każdy docenia obraz, jaki udało się wykreować reżyserowi i wspaniałym aktorom. Publiczność cały czas zachwyca się ciepłem bijącym z filmu. Jego fenomen polega też na fabule i postaciach, z którymi w łatwy sposób jest nam się utożsamić. To książkowy przykład polskiego melodramatu. Niezależnie od tego, jakie kino preferujemy, “Znachor” zawsze wzbudza w nas emocje. Któż nie uronił łzy podczas ostatnich scen?
Już 27 września “Znachor” pojawi się w nowej odsłonie na platformie Netflix. Tym razem za reżyserię odpowiada Michał Gazda. Będzie to trzecia ekranizacja powieści. W roli głównej zobaczymy Leszka Lichotę. Na ekranie pojawią się też m.in. Maria Kowalska, Ignacy Liss czy Anna Szymańczyk. Nie zabraknie też Artura Barcisia, który grał w filmie Hoffmana. Wielu widzów jest nastawionych sceptycznie. Czy nowy “Znachor” dorówna kultowej produkcji z 1982 roku? Przekonamy się na własnej skórze już niedługo.
Zobacz także: Van Morrison z kolejnym prezentem dla fanów. Nowy singiel legendy
Dodaj komentarz