62-letni Maciej Maleńczuk jest bardzo doświadczonym muzykiem. Od 1986 r. z przerwami do 2005 r. był liderem zespołu Püdelsi. Od połowy lat 80. prowadzi też z powodzeniem karierę solową.
W maju br. podczas sopockiego Polsat SuperHit Festiwal otrzymał nagrodę za 40-lecie działalności artystycznej. Zaśpiewał tam swoje największe przeboje, w tym „Ostatnią nockę” i „Dawna dziewczyno”. Jeszcze przed koncertem w Operze Leśnej powiedział WP, że „z tych wielkich 40 lat, dobre 10 grał na ulicy, gdzie musiał pokazywać swój talent oddolnie”.
Muzyk słynie nie tylko ze swojej awangardowej rockowej twórczości i scenicznej charyzmy, ale też mocno kontrowersyjnych opinii. Kilkoma z nich podzielił się w swoim ostatnim wywiadzie dla Onetu.
Zobacz także: The Rolling Stones nagrali kolejną płytę? Mick Jagger zdradził szczegóły
Maciej Maleńczuk bez ogródek nt. Dawida Podsiadły i Dody
Dziennikarz Onetu chciał wiedzieć, jak Maciej Maleńczuk ocenia rzeczywistość, w której obracają się polscy muzycy – nie tylko pod względem występów, ale też życia codziennego. Wtedy wokalista za punkt odniesienia wziął najpopularniejszych artystów w naszym kraju.
Dawid Podsiadło odniósł sukces bardzo szybko. Jest nie tylko wokalistą, ale też autorem tekstów i kompozytorem. Zawsze jednak w wywiadach wyrażał wdzięczność za wkład innych osób, w tym producentów, w powstawanie jego cenionych przez znaczną większość słuchaczy i krytyków materiałów.
To jednak Maleńczuka nie przekonuje. Były frontman Püdelsów wypalił bowiem z nutą żalu:
Jak jesteś Dawidem Podsiadłą, to życie jest chyba dość wesołe. Jest taki wiersz: „Nie temu szczyt dany, kto kamień pcha, będąc ciągle w połowie drogi”. Są tacy ludzie, którzy ten kamień pchają całe życie i dochodzą do sukcesu ciężką pracą, a przychodzi taki Podsiadło i wszystko rozwala.
Potem dodał, że fenomen 30-letniego gwiazdora jest dla niego dość zaskakujący. Oddał mu jednak, że potrafi w niezrozumiały dla niego sposób przyciągać do siebie tłumy.
Robi show, który sprzedaje się lepiej niż Black Sabbath i chociaż tego nie rozumiem, to muszę to uznać – spuentował.
Potem uderzył w Dodę. Zwrócił jednak uwagę na to, że stara się ona o to, by robić dobre show na koncertach. Sama Rabczewska często podkreślała, że wkłada w to dużo pracy i pieniędzy. Pomimo tego Maleńczuk z przekąsem wskazał, iż wg niego gwiazda za często żali się w mediach, że jej wysiłki nie są doceniane.
Z drugiej strony mamy panią Dodę, która teraz w swoim programie „Dream show” pcha swój kamień w sposób, który mi przypomina Syzyfa. Wyższa huśtawka, lepsza scena, bardziej spektakularna choreografia. Jednak wciąż jej się to nie udaje. Płacze przed kamerą, zastanawiając się, dlaczego nie ma tego, co Podsiadło – ocenił piosenkarz.
Zobacz także: Halina Frąckowiak odznaczona. Ogromne wyróżnienie dla artystki
Szczera opinia Maleńczuka nt. polskich artystów: „Jesteśmy błaznami”
Maciej Maleńczuk poszedł dalej i skrytykował polski show-biznes ogółem. Sądzi, że artyści z różnych dziedzin rozpanoszyli się w społeczeństwie oraz przeceniają swoją rolę i pozycję. Z dystansem do siebie oznajmił, że wszyscy artyści – on również – są w istocie jedynie „błaznami”.
Mają wchodzić tylnymi drzwiami i tymi samymi wychodzić. Ktoś dał piosenkarzom, kabareciarzom, aktorom za duży mandat. Wydaje im się, że należą do elity. A tak naprawdę jesteśmy błaznami, którzy mają tę elitę zabawiać – przyznał.
Zobacz także: Sia powraca z nowym albumem! Fani artystki czekali 8 lat
Na koniec zastrzegł, że „brakuje w Polsce takich ludzi jak on”, którzy są bezkompromisowi. Jak tłumaczył, chodziło mu o ludzi „trochę odważniejszych, mających dość szerokie horyzonty” i takich, którzy „nie boją się stanąć twarzą w twarz i strzelić kogoś w pysk, jak mu się należy”.
Dodaj komentarz