Brytyjskie tabloidy, w tym „Daily Mail” i „Daily Express”, huczą od doniesień nt. opublikowanego pod koniec czerwca sprawozdania finansowego Pałacu Buckingham. Ujęto w nim oficjalne wydatki króla Karola III i królowej Camilli pokrywane z kieszeni podatników, czyli z funduszu Sovereign Grant.
Zobacz także: Nie żyje Bogdan Miś. Polacy pokochali jego programy w TVP
Choć fundusz ten stanowi „jedynie” ok. 25 proc. przychodów rodziny królewskiej (najwięcej Windsorowie zarabiają na gruntach i nieruchomościach), to właśnie z niego brytyjska monarchia pokrywa znaczną większość (86,3 mln funtów, czyli ok. 445,6 mln zł) wszystkich swoich wydatków, które w ciągu ostatniego roku zamknęły się w 107,5 mln funtów (ponad 555 mln zł).
Nierówności w zarobkach kobiet i mężczyzn
Dziennikarze i analitycy szczególną uwagę zwrócili nie na wydatki dotyczące utrzymania rezydencji królewskich czy podróże brytyjskiego monarchy, ale na kwotę przeznaczoną na wynagrodzenia dla personelu i najważniejszych pracowników. W oczy rzuca się przede wszystkim dysproporcja płacowa między głównym doradcą króla Karola III a prywatną sekretarką królowej Camilli, którzy oficjalnie mają taki sam zakres obowiązków.
Zobacz także: To dolegało Madonnie. Lekarz ostrzega
Najlepiej opłacany na dworze asystent króla sir Clive Alderton w ciągu roku zarabia 205-210 tys. funtów (ok. 1,06-1,83 mln zł). Z kolei prywatna sekretarka Camilli, Sophie Densham, dostaje w tym samym czasie tylko 90-95 tys. funtów (ok. 464-490,1 tys. zł).
Brytyjskie media o dyskryminacji
Różnica w zarobkach rzędu 115 tys. funtów (ok. 593,2 tys. zł) jest tym bardziej zaskakująca, że, jak zauważyły brytyjskie media, to Densham jest o wiele bardziej aktywna w swojej pracy i asystuje królowej Camilli we wszystkich oficjalnych wydarzeniach. Natomiast Aldertona można zobaczyć przy królu Karolu jedynie podczas największych uroczystości.
Zobacz także: Harry Styles w Warszawie. Poruszający gest w stronę Polski
O tym, że jest to niesprawiedliwość i „prawdziwy cios” mówił dziennikowi „The Times” jeden z byłych pracowników królewskiego dworu. Stąd opinia publiczna wskazuje, że w Pałacu Buckingham może dochodzić do dyskryminacji ze względu na płeć, gdyż Densham jest powszechnie uważana za prawą rękę Camilli, która bardzo sprawnie i sumiennie wywiązuje się ze swoich obowiązków.