Ania Wyszkoni wiele przeszła w ostatnich latach. Jej kariera muzyczna wisiała na włosku. Wszystko przez diagnozę, którą usłyszała 7 lat temu. Lekarze stwierdzili u gwiazdy nowotwór złośliwy tarczycy.
Zobacz także: 18-letnia Roxie Węgiel kupiła mieszkanie. „Inwestorka”
Wokalistka, działa w branży muzycznej od 27 lat. Wylansowała takie przeboje jak „Narcyz się nazywam”, „Czy ten pan i pani”, a także „Gdybyś był” miała w głowie najczarniejszy scenariusz – mogła stracić głos.
Ania Wyszkoni szczerze o nowotworze
Gwiazda usłyszała diagnozę w 2016 roku. Od tamtej pory jej życie bardzo się zmieniło. Z chorobą przyszła także depresja i stany lękowe. Z czasem Wyszkoni odważyła się powiedzieć o swoich doświadczeniach publicznie. W ten sposób chce zwiększać świadomość wśród opinii publicznej.
Może to pozytywnie wpłynąć na innych i uratować komuś życie – wyznała „Plejadzie”.
Zobacz także: Anna Wyszkoni zaśpiewała przebój „Agnieszka” w zupełnie nowej aranżacji [WIDEO]
W najnowszym wywiadzie Ania Wyszkoni zdradziła, jak zareagowała na przykre wieści o chorobie. Wyznała, że chwilę po wizycie u lekarza jechała odebrać córkę z przedszkola. Nie mogła pozwolić sobie na płacz i nerwy.
Gdy usłyszałam diagnozę, rozpłakałam się. Trudno było mi się z nią pogodzić. Szybko jednak musiałam się pozbierać, bo jechałam odebrać córkę z przedszkola – mówi Wyszkoni.
Gwiazda dodała, że nie bała się jednak o swoje życie. Była świadoma, że nowotwór tarczycy da się wyleczyć, lekarze zapewnili, że rokowania są dobre. Mimo przerzutów na węzły chłonne największy niepokój wzbudzała u niej utrata głosu. – Bałam się, że moje struny głosowe ucierpią – przyznała.
Rozmowa z Anią Wyszkoni w programie „Cała muzyka” Radia Złote Przeboje:
Ostatni koncert Wyszkoni przed operacją
Ania opisała też ostatni koncert przed operacją. Bardzo dobrze go pamięta. Bała się, że to ostatni raz kiedy wychodzi na scenę. Nie wiedziała, czy jeszcze kiedyś zagra, dlatego w Świdnicy łzy ciekły jej po policzkach. – Miałam z tyłu głowy, że to może być mój ostatni koncert w życiu – powiedziała.
W pewnym momencie po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Stałam na scenie, śpiewałam i płakałam. Koledzy z zespołu nie wiedzieli, co się dzieje. Byli zupełnie zdezorientowani. Dopiero po koncercie powiedziałam im, że jestem chora i czeka nas przerwa.
Zobacz także: Metallica zagrała to pierwszy raz od 10 lat. Wielki hit wybrzmiał w Paryżu
Mimo, że po operacji Wyszkoni miała niedowład jednej ze strun głosowych, przeszła rehabilitację. Skorzystała też z lekcji śpiewu i do dziś ćwiczy swój głos. Dziś bardziej docenia to, co ma. Jak podkreśla, „życie hojnie ją obdarowało”.
Może cię zainteresować:
- Dorota Gardias zagrała na gitarze i zaśpiewała „Solo”! Lepiej niż oryginał?
- Katarzyna Dowbor ostatni raz w „Nasz nowy dom”. Jest poruszona
- Maryla Rodowicz nie wie, czy wróci do „The Voice Senior” po krytyce PiS-u i TVP
Dodaj komentarz